Historie PIOTRA LIPIŃSKIEG​O

TOWARZYSZE NIEJASNEGO 

Jest to opowieść o ludziach, którzy ulegli czarowi Bolesława Bieruta. Każdy na swój sposób - z wyrachowania, z przekonania, być może ze strachu. Czasami zapewne również przypadek spowodował, że stali się częścią polskiego stalinizmu.

“Towarzysze Niejasnego” to kontynuacja “Bolesława Niejasnego. Opowieści o Bolesławie Bierucie, Forreście Gumpie polskiego komunizmu”. Tym razem chciałem pokazać kilka osób, które towarzyszyły Bolesławowi Bierutowi w budowaniu powojennego polskiego komunizmu.

Opisywałem losy tych ludzi w “Gazecie Wyborczej” przez kilka lat. Intrygowało mnie, dlaczego stawali się częścią zbrodniczego systemu, czy mieli inne wyjście. Ile w nich było przekonania? Każdy portret w tej książce to inna odpowiedź na to pytanie. Komunistą z przekonania był zapewne gen. Karol Świerczewski. Ale już marszałek Michał “Rola” Żymierski i premier Józef Cyrankiewicz pozostawali ludźmi władzy raczej z wyrachowania.

Pełne zaangażowanie i oddanie nie gwarantowały jednak nikomu bezpieczeństwa. Marszałek Żymierski, w pierwszych powojennych latach współtwórca systemu, po uwięzieniu sam stał się ofiarą systemu. Premier Cyrankiewicz, człowiek władzy już za Bieruta, utrzymał swoje stanowisko aż do 1970 r. Gen. Juliusz Hibner z systemem zerwał zupełnie - ale dopiero w 1959 r., już po epoce Bieruta, kiedy odszedł z wojska i zajął się badaniem promieniowania kosmicznego.

Ta książka opowiada też o innych, mniej znanych postaciach polskiego stalinizmu. O prof. Igorze Andrejewie, który skazał na śmierć generała “Nila”. O Stefanie Martyce, znienawidzonym radiowym głosie, prowadzącym radiową “Falę 49”. O Mikołaju Kuliku, oficerze śledczym, który wówczas niewiele rozumiał z otaczającego go świata, i dziś zapewne rozumie równie mało.

Ci mniej znani widywali Bieruta tylko na zdjęciach, słuchali jego przemówień radiowych, nigdy z nim nie rozmawiali. Ale również dzięki nim Bierut mógł sprawować władzę. Można oczywiście podejrzewać, że gdyby nie zdecydowali się wspierać polskiego komunizmu, w ich miejsce znaleźliby się inni. Ale wówczas ta książka byłaby wówczas o tych innych, a nie o Żymierskim, Andrejewie i Martyce. 

Jedna z postaci tej książki właściwie do niej nie pasuje - Robert Satanowski. Odszedł z wojska bardzo wcześnie, w 1949 r. Został dyrygentem, potem dyrektorem Teatru Wielkiego. To historia zupełnie nietypowa, bo pod koniec wojny, kiedy dowodził zgrupowaniem partyzanckim “Jeszcze Polska nie zginęła”, wiele wskazywało na to, że po wojnie zrobi karierę polityczną w ludowej Polsce - już w czasie wojny, przy nieco innym przebiegu wydarzeń, być może zostałby dowódcą Armii Ludowej. Po wojnie jednak sam jednak z tej kariery zrezygnował, oddając się muzyce. Można dywagować, czy gdyby tak szybko nie odszedł z wojska, stałby się katem czy ofiarą systemu. Można też zastanawiać się, czy odejście z wojska było spowodowane właśnie zamiłowaniem do muzyki, czy może przewidywaniem, że prędzej czy później stanie się ofiarą represji. Wiadomo jednak, że chociaż wiele wskazywało, że zostanie towarzyszem Niejasnego, sam z tego zrezygnował. 

W książce tej brakuje oczywiście wielu innych, co najmniej równie ważnych - a niekiedy nawet ważniejszych - towarzyszy Niejasnego. Jednak tacy komuniści, jak Jakub Berman czy Edward Ochab, zostali już wcześniej dość dokładnie opisani. W “Bolesławie Niejasnym” i “Towarzyszach Niejasnego” brak również innego typu bohatera, który wywarł również olbrzymi wpływ na epokę - działacza antykomunistycznego podziemia. Losy tych ludzi powinny się znaleźć w ostatniej części tego tryptyku, książce “Wojna Niejasnego”.

Na koniec jeszcze zasadnicze pytanie: czy w ogóle warto czytać reportaż historyczny?

Reportaże w tej książce opowiadają dzieje polskiego komunizmu. Komunizm można odrzucić na dwa sposoby: emocjonalnie i rozumowo. Emocjonalnie można uznać, że całe polskie, powojenne zło wywodzi się z komunizmu, więc nie ma różnicy między Bierutem a Hibnerem. Ale można też wczuć się w świat komunistów, starać się go jak najlepiej zrozumieć, aby po prostu wiedzieć, gdzie rodziło się to zło, kto był czemu winny. Jak z uczciwych ludzi, czasami mimochodem, wyrastają zbrodniarze, którzy sami już przestają być świadomi swoich zbrodni. Zakochani w idei przestają odróżniać uczciwość od zbrodni, zaczynają wierzyć, że ludzi można uszczęśliwić nawet wbrew ich woli.

Te dwa sposoby odrzucenia, emocjonalny i rozumowy, doraźnie dają ten sam efekt – potępienie komunizmu jako zbrodniczego systemu. Ale jeśli myśli się o przyszłości, tylko zrozumienie komunizmu może mieć znaczenie. Komunizm w swojej dotychczasowej formie zapewne nigdy nie powróci. Ale starając się go zrozumieć, zagłębiając się w sposób myślenia komunistów można zauważać przejawy totalitaryzmu w innych systemach, które w przyszłości mogą okazać się równie groźne jak komunizm.